Właśnie zdałam sobie sprawę, że coś się dzieje. Coś dość niepokojącego.
Zaczął się weekend. Wraz z jego początkiem dopadło mnie chore wrażenie, że mi się n u d z i. Zresztą zaczęło się już wczoraj.
Bo tak w sumie... w szkole przynajmniej coś się dzieje, mimo, że jeszcze niedawno właśnie przez ów szkołę moim największym marzeniem było trochę się ponudzić. Ale jednak w domu tak jakoś... pusto.
Bez Iskry i Kanoły to nie to samo, nie da się ukryć.
Siedzę sobie tak sama, mama poszła na siłownię, a na 15.00 ponoć idziemy na ślub jakiejś niezidentyfikowanej kuzynki.
Właśnie na potrzeby posiedzenia godziny w kościele i złożenia młodej parze życzeń mama nażelowała mi włosy i wyglądam jak wypatroszony kurczak.
Normalnie umierać nie żyć.
Ludzie złoci, co ja odpierniczam.
Idę słuchać Nightwisha, może mi przejdzie.
Napiszę ponownie jak mi wróci nastrój!

Wypatroszony kurczak... Nieźle brzmi...
OdpowiedzUsuńNiech żyje dżungla!
Iskra, zwana w niektórych regionach Werszon lub Werostwo