sobota, 11 czerwca 2011

Privately divided by a world do undecided and it's nowhere to go

Właśnie zdałam sobie sprawę, że coś się dzieje. Coś dość niepokojącego.
Zaczął się weekend. Wraz z jego początkiem dopadło mnie chore wrażenie, że mi się n u d z i. Zresztą zaczęło się już wczoraj.
Bo tak w sumie... w szkole przynajmniej coś się dzieje, mimo, że jeszcze niedawno właśnie przez ów szkołę moim największym marzeniem było trochę się ponudzić. Ale jednak w domu tak jakoś... pusto.
Bez Iskry i Kanoły to nie to samo, nie da się ukryć.
Siedzę sobie tak sama, mama poszła na siłownię, a na 15.00 ponoć idziemy na ślub jakiejś niezidentyfikowanej kuzynki.
Właśnie na potrzeby posiedzenia godziny w kościele i złożenia młodej parze życzeń mama nażelowała mi włosy i wyglądam jak wypatroszony kurczak.
Normalnie umierać nie żyć.
Ludzie złoci, co ja odpierniczam.
Idę słuchać Nightwisha, może mi przejdzie.
Napiszę ponownie jak mi wróci nastrój!





1 komentarz:

  1. Wypatroszony kurczak... Nieźle brzmi...

    Niech żyje dżungla!

    Iskra, zwana w niektórych regionach Werszon lub Werostwo

    OdpowiedzUsuń